5 maja 2024
  • Związek Nauczycielstwa Polskiego
  • Oddział w Mińsku Mazowieckim
  • ul. Warszawska 104, tel. 25-759-03-74
  • Subskrybuj

Głos Nauczycielski

Zamieścił: Prezes Oddzialu Data publikacji: 21 marca 2011

Koleżanki i koledzy

Zachęcamy do czytania Głosu Nauczycielskiego. Jest to jedyny tygodnik, który przekazuje naprawdę rzetelne informacje dotyczące oświaty w Polsce. Z wieloma informacjami zamieszczanymi tam można zapoznać się na stronie internetowej tygodnika, z którą można połączyć się także poprzez naszą stronę. Nie uzyskamy tam jednak pełnych wersji artykułów, dlatego dobrze byłoby zaprenumerować, chociaż jeden numer w każdej szkole. Jako przykład przedstawiamy poniżej kilka fragmentów – skrótów cotygodniowych felietonów Dariusza Chętkowskiego, zachęcając do zapoznania się z ich pełnymi wersjami w tygodniku.

Dariusz Chętkowski

Kserujemy za swoje

Co robi nauczyciel, gdy nie może w szkole wykonać odbitek ćwiczeń dla uczniów? Idzie do najbliższego punktu ksero i odbija za swoje pieniądze. Od czasu do czasu każdy z nas musi sfinansować niezbędne pomoce, bo przecież na pracodawcę liczyć nie można, a gdyby za wykonane ksero pracownik wziął rachunek i zażądał od dyrektora zwrotu wydanych pieniędzy. W końcu do pracy przychodzi się po to, aby zarabiać, a nie wydawać.  Co bardziej wrażliwi nauczyciele w ogóle nie oglądają się na szkolne zasoby, tylko przygotowują wszystko za swoje własne pieniądze. Oczywiście w grę wchodzi też inna możliwość: nie róbmy nic, niech się dzieje, co chce.  Niestety, za bardzo kochamy szkołę, aby tak się zachować. Z jednej strony dumny jestem z kolegów, którzy nie szczędzą pieniędzy i wysiłków, aby zapewnić uczniom wyższy poziom nauczania. A jednak w tej naszej szczodrobliwości jest jakieś zło. Otóż organ prowadzący szkołę uznaje nasze zachowanie za oczywiste i wręcz oczekuje, że mimo biedy z nędzą jakoś sobie poradzimy. A skoro tak dobrze sobie radzimy, to po co ma inwestować w szkołę?Uważam, że powinniśmy się postawić i nie finansować niczego z własnej kieszeni. Dzisiaj bowiem płacimy 5 zł za kserokopie ćwiczeń dla jednej klasy, a w kolejnym roku będziemy opłacać odbitki dla wszystkich klas. Do czego to doprowadzi? Do tego, że w wydziale edukacji, gdzie zatwierdza się budżet dla danej placówki, urzędnicy powiedzą: ”Po co szkole pieniądze, przecież głupi nauczyciel za wszystko zapłaci”. Nie liczmy na wdzięczność. Naiwnych się nie szanuje, tylko nimi pomiata i wykorzystuje jeszcze bardziej.

(Głos Nauczycielski nr 11 z 16 marca 2011)

Prestiż zawodówek

Niemcy napędzili nam niezłego stracha, ogłaszając chęć zapełnienia polskimi uczniami swoich szkół zawodowych. Dopiero by było gdyby znad Wisły wymaszerowało na zachód 10 tysięcy młodych ludzi (dl a tylu osób przygotowano miejsca). Taka wyrwa byłaby gwoździem do trumny dla wielu naszych szkół, nie tylko zawodowych. Uczniów trzeba bronić niczym Częstochowy, chyba że chcemy polskiej oświacie urządzić pogrzeb. Obrona nie będzie wcale łatwa. Niemcy kuszą młodzież wysokimi stypendiami. Trudno się spodziewać, że MEN odpowie podobną propozycją. Oczywiście można dzieci kusić, że po skończeniu zawodówki znajdą pracę, która przyniesie im niebotyczne dochody. Jednak taka przyszłość jest pisana palcem na wodzie, więc nikt się nie da na nią nabrać.  Ministerstwo planuje pójść zupełnie inną drogą . wzmocnić prestiż pewnych zawodów, aby kojarzyły się one uczniom pozytywnie i  stanowiły pokusę nie do odparcia. Muszę przyznać że zadanie nie będzie łatwe. Od lat bowiem media wykreowały taki wizerunek zawodówek, iż teraz łatwiej zawrócić Wisłę kijem, niż to zmienić…… Nie ma się co spodziewać, że władza wymyśli, jak skierować młodzież do szkół zawodowych. Po prostu spróbuje wcisnąć nam kolejny kit, twierdząc przy tym, że to będzie cud nad Wisłą. Dlatego, kiedy przeczytałem na stronie internetowej Głosu Nauczycielskiego informację, że rząd wkrótce zajmie się szkolnictwem zawodowym, to włosy mi stanęły ze strachu na głowie. Obecnie są jeszcze młodzi ludzie wybierający tego typu szkoły, jednak kiedy „rząd się tym zajmie” , to skutek będzie taki, iż pies z kulawą nogą nie zapisze się do polskiej zawodówki. Jestem pewien, że w kwestii popularyzowania szkolnictwa zawodowego rząd nie wymyśli nic nowego. Uczniowie nie będą czekać, tylko skorzystają z ofert Niemców. Mam cichą nadzieję, że chętnych do nauki w Niemczech będzie tak dużo, iż zabraknie naszym sąsiadom nauczycieli. W razie czego jesteśmy gotowi wyruszyć w ślad za naszymi uczniami. Tym bardziej że nas MEN nie będzie zatrzymywać, tylko da nam krzyżyk na drogę. Sądzę że rządowi marzy się nawet coś więcej – wysłanie połowy nauczycieli na księżyc albo do wszystkich diabłów.

(Głos Nauczycielski nr 8 z 23 lutego 2011)

Nauczycielu, nie decydujesz

O dzienniku elektronicznym mowa jest w moim liceum od wielu lat, jednak nie pamiętam, aby kiedykolwiek rada pedagogiczna została zapytana, czy jest za, czy przeciw. W ogóle mam wrażenie, że coraz rzadziej jesteśmy pytani o cokolwiek. Decyzje przychodzą z góry, a my po prostu musimy je wykonywać. Nie mamy nic do powiedzenia w kluczowych sprawach szkoły, w której pracujemy jako wychowawcy, pedagodzy i nauczyciele przedmiotu. Tak dzieje się w całej Polsce, to obecnie typowy styl zarządzania nauczycielami. Obecnie decyduje tylko i wyłącznie góra, a ta, jeśli jest uprzejma, to w ramach szacunku dla tradycji zapyta czasem nauczycieli o zdanie. Jednak zdanie rady pedagogicznej ma tylko charakter opinii, nic poza tym. Pozostałością czasów, gdy nauczyciele mieli prawo decydować, są rady pedagogiczne.  Tymczasem obecnie zebrania takie nadal się odbywają, ale służą czemuś innemu: poinformowaniu nas, jakie polecenia przyszły z góry, kiedy i jak będziemy kontrolowani w wypełnianiu tych poleceń oraz co nam grozi, jeśli nie będziemy dość pilny w pracy wyznaczonej nam co do joty przez długą listę naszych zwierzchników, od dyrekcji poczynając Nieprzebrana masa ludzi jest zatrudniona w oświacie tylko po to, aby wydawać nauczycielom polecenia i przekształcać nas w bezmyślne maszyny. Celem zebrań jest tresowanie nauczycieli, jak mają wykonywać polecenia zwierzchników i kontrolerów,nauczyciel to nie koń, któremu zakłada się klapki na oczy, siodło kładzie się na grzbiet, a uzdę do pyska i każe jechać tam, gdzie pan zdecydował. Ciągniemy ten wóz z polską edukacją od lat, robiąc wszystko, co możemy, aby jechał do przodu. Jednak w końcu chcemy, aby zapytano nas o zdanie, czy jedziemy w dobrym kierunku. Wprowadzono tyle reform, które nic nie dały, i nadal reformuje się szkołę bez pytania nauczycieli o zdanie.

(Głos Nauczycielski nr 7 z 16 lutego 2011)

Język za zębami

W ostatnich dniach dyrektorów zmroziła wiadomość, że zdarzenia życia szkolnego nie będą podlegały rygorom tajemnicy służbowej. Pracownicy będą mogli dowolnie opowiadać, co się działo na radach pedagogicznych. W swoim blogu prof. Bogusław Śliwerski napisał, iż „z nowym rokiem nie będzie już tajemnicy państwowej i służbowej, gdyż wchodzi w życie nowa ustawa o ochronie informacji niejawnych z 5 sierpnia 2010 r. Dalej jednak profesor wyjaśnia, że ustawodawca zrobił wyjątek dla szkół, postanawiając, iż nauczyciele sami będą mogli zdecydować, czy w szkolnictwie obowiązuje tajemnica służbowa. Jak na razie w mocy pozostaje ustawa zobowiązująca nas do trzymania języka za zębami.Obowiązek przestrzegania tajemnicy służbowej jest korzystny dla dyrekcji, ponieważ zawsze może ona powiedzieć, że zebrania nauczycieli są przepełnione rewelacyjnymi treściami…… Gdyby można było ujawnić, co się dzieje podczas tych spotkań , niejedna dyrekcja musiałaby się spalić ze wstydu. Oczywiście, bywają wyjątki. Zna je każdy nauczyciel, wszędzie bowiem zdarzają się niezwykłe rady. ……..To jednak nadal wyjątki, natomiast przeważnie czas nauczycieli jest mitrężony na drobnostki i szczegóły, które można by omówić podczas przerw między lekcjami albo w formie podania informacji na tablicy ogłoszeń. …… Od wielu lat zebrania rad pedagogicznych się nie zmieniają , a wszystko przez to, że obowiązuje nauczycieli tajemnica służbowa.  Uważam, że nasze zebrania powinny być nie tylko zwolnione z tajemnicy służbowej, ale wręcz monitorowane….. z wyłączeniem tych fragmentów, kiedy omawiane są imienne wyniki uczniów…… Inna byłaby treść naszych zebrań, inne nastawienie dyrekcji. Przecież rada pedagogiczna to część naszej pracy zawodowej. Tymczasem mam wrażenie, że jest to część pracy, z której każdy, kto może, się zwalnia, a frajerzy siedzą i marnują czas. Poza wyjątkami, oczywiście.

(Głos Nauczycielski nr 3 z 19 stycznia 2011)

Przetarg na nauczyciela

Powoli oswajam się z myślą, że o mojej pensji będzie decydował dyrektor szkoły….. Ale zanim nadejdzie ta chwila, chcę już dzisiaj wiedzieć, ile jestem wart w oczach dyrekcji…….. Obecna władza dyrektora ogranicza się do zatrudniania i zwalniania, do przyznawania dodatków motywacyjnych bądź ich odbierania oraz nagradzania w Dniu Edukacji Narodowej lub pomijania w nagrodach. ……. Wszystko się zmieni, gdy dyrektor uzyska prawo wyceniania pracy nauczyciela…….. Pewnie myślimy, że będzie to wyglądało w ten sposób: my zaczniemy bardzo się starać o uznanie szefa, a on spojrzy nam w oczy i od razu zauważy, iż jesteśmy wiele warci. Niestety, z pustego i Salomon nie naleje. Sam szef może by i chciał podnieść swoim pracownikom pensje, a już na pewno tym lepszym, ale realia będą takie, że z braku środków zostanie zmuszony do zmniejszenia wynagrodzenia. Trzeba być naiwny, aby wierzyć, że organ prowadzący szkołę przyzna większy budżet, gdy będzie mógł bezkarnie go pomniejszyć. Obecnie nauczyciele mają centralnie gwarantowane uposażenie, którego dyrekcja nie może odebrać…….. Czy mam wierzyć, że jak dyrektor otrzyma prawo wyznaczania pensji nauczycielom, to pieniądze nagle się znajdą? Raczej będzie to wyglądało tak, że dyrektor…… ogłosi przetarg na stanowiska nauczycieli, informując, że zatrudni osobę, która zgodzi się pracować za najmniejsze pieniądze. Chętni do pracy w szkole napiszą, za ile najmniej gotowi są podjąć prace. I tacy najmniej kosztowni dla budżetu prace otrzymają, a pozostali, choćby najlepsi, odejdą z kwitkiem…… Taka właśnie będzie rzeczywistość, gdy dyrektor otrzyma prawo decydowania o zarobkach nauczycieli. I niech mnie nikt nie mami, że dobrzy nauczyciele zarobią dobrze, a źli – źle. Przecież z własnych pieniędzy dyrekcja nie będzie płacić, a w budżecie szkoły były, są i będą pustki. Chyba że skończy się kryzys, Polska w dochodach na głowę obywatela przegoni Niemcy, Francję i Luksemburg. ….. Dopóki jednak tak się nie stanie, nie zgodzę się, aby dyrektor decydował o mojej pensji, bo nie będę miał co do garnka włożyć.

(Głos Nauczycielski nr 1 z 5 stycznia 2011)

Popularity: 3% [?]

Komentarze zablokowane.

TAGI

Laura 2015 w rękach Związku Nauczycielstwa Polskiego

W dniu 10 czerwca 2016 r. odbyła się Gala XIV Edycji Nagród Powiatu Mińskiego „Laura 2015”. Obecni na niej byli przedstawiciele władz samorządowych i instytucji z terenu powiatu mińskiego, nominowani do tegorocznych nagród oraz ubiegłoroczni laureaci.

Nagroda Powiatu Mińskiego „Laura”